6 listopada 2019 Dochodziła dwudziesta, kiedy Soojin z ociąganiem wdrapała się na schody przed domem chłopaków i bez pukania weszła do środka. Gdy zamknęła za sobą drzwi, stanęła w miejscu zdezorientowana ciszą, która zastałą ją w przedpokoju. Zmarszczyła brwi i weszła głębiej, zaraz unosząc je w zdziwieniu. Salon był pusty, jeśli nie liczyć śpiącego na kanapie Mingiego , a z kuchni dobiegało ciche stuknie, o wiele subtelniejsze niż zazwyczaj. Dom Kima i jego paczki zazwyczaj pękał w szwach w piątkowe wieczory, a chłopak nie uświadomił jej, że ten raz miał się jakoś znacząco różnić, gdy umawiali się na spotkanie. — Soojin ? — Dziewczyna podskoczyła na dźwięk znajomego głosu. Odwróciła się w stronę przejścia do kuchni, w którym stał Jongho , trzymający w ręku kieliszek wina. — Co ty tu robisz? Jego ton nie był ani agresywny, jak zazwyczaj u Seonghwy i Yunho , ani jakoś przesadnie przyjacielski, na co zawsze mogła liczyć ze strony Yeosanga i Woo . Jongho , podobnie zresztą jak
6 listopada 2019 Minho stanął w przejściu z sypialni i uśmiechnął się czule na widok dziewczyny siedzącej pod kocem na kanapie, z laptopem na kolanach, jakby nie miała najmniejszego zamiaru wyjść za godzinę z domu. Wiedział, że nie była najszczęśliwsza z powodu nagłej wycieczki do pubu, ale z drugiej strony nie potrafiła mu odmówić, kiedy o to poprosił. Bo prosił wyjątkowo rzadko i zdawał sobie sprawę, że musiała zwęszyć podstęp. Zauważyła go, gdy westchnął ciężko i postanowił ruszyć w jej stronę, porzucając swoje wygodne oparcie w postaci futryny. Prychnęła. — Założyłbyś coś na siebie. — Zlustrowała wymownie jego sylwetkę, na końcu przewracając oczami, gdy posłał jej zadziorny uśmieszek. — Przecież mam na sobie spodnie. — Wyszczerzył się, gdy po raz kolejny prychnęła. Zamiast posłuchać dziewczyny, pokonał resztę pokoju szybkim krokiem i opadł na kanapę tuż obok niej. May zignorowała samozadowolenie chłopaka i dała się objąć ramieniem, moszcząc się wygodniej obok blondy
4 listopada 2019 Yumiko przetarła dłonią zmęczoną twarz, zaraz maskując nią ziewnięcie. Ten dzień był jedną wielką passą porażek. Zaspała dobrą godzinę, autobus odjechał jej sprzed nosa, przez co spóźniła się na pierwszy wykład, tylko po to, żeby zaraz podpaść kolejnemu wykładowcy, przez nieuwagę odpalając na telefonie jakąś reklamę w momencie, w którym na sali panowała grobowa cisza. Jakby na zwieńczenie tego dnia, zapomniała o kolokwium z wyjątkowo paskudnego okresu w historii sztuki. Jeszcze nigdy nie była tak wdzięczna za koniec zajęć, nawet jeśli czekała ją mozolna, kilometrowa wędrówka do akademika Zmarszczyła brwi, gdy dostrzegła znajomą sylwetkę, opierającą się o ścianę obok wyjścia. Gdy chłopak uniósł wzrok znad telefonu szukając kogoś wzrokiem parsknęła śmiechem, czym zwróciła na siebie jego uwagę. Uśmiechając się do niej, zaraz schował telefon do kieszeni i krzyżując ramiona na piersi śledził ją wzrokiem, dopóki nie zatrzymała się kilka kroków przed nim. — Czekasz
Komentarze
Prześlij komentarz